chemsex

Jedno kliknięcie myszki, jedna opcja do wyboru: „chem friendly”, „chem unfriendly” lub „no chem”. Wszystko ustalone, idziemy na spotkanie. Podejrzewacie, że może chodzić o pierwszy seks zakochanych? O seks podczas lekcji chemii? A może po alkoholu? Jesteście już bliżej prawdy, ale wciąż daleko od przytłaczającej rzeczywistości.

Czym jest chemsex?

Ukuty w 2001r. przez Davida Stuarta termin chemsex oznacza intencjonalne przyjmowanie określonych używek (poppers, GHB/GBL – pigułka gwałtu, mefedron i metamfetamina), które intensyfikują odczucia z ciała i nie pozwalają się zmęczyć. Tę formę seksu uprawiają najczęściej MSM, czyli men who have sex with men. Dodatkowo cała zabawa odbywa się w  miejscu gdzie jest dużo ludzi, co zachęca do uprawiania seksu z więcej niż jedną osobą. Nie muszą być to kluby, często wystarczy klasyczna domówka. Ważne, żeby miejsce zachowało status „party and play”.

Różne źródła mówią o tym, że gdyby chemsex nazwać seksem po narkotykach, to byłoby to duże uproszczenie. Definicja zawiera listę 3-4 konkretnych narkotyków, m.in. ze względu na to, że inne nie cieszą się tak dużą popularnością. Marihuana, która teoretycznie też zwiększa doznania płynące z seksu, jest jedną z ostatnich używek na narkotykowej liście. Nikt też nie nazywa chemsexem seksu osób heteroseksualnych po zażyciu narkotyków, wypiciu paru piw, czy kieliszków wina. A przynajmniej nie słyszałam o takim określeniu w tym kontekście. Może dlatego chemsex otrzymał miano zjawiska kulturowego, które po prostu rządzi się swoimi prawami.

Chemsex – test ze znajomości narkotyków

Mam nadzieję, że nie jestem jedyną osobą, która musiała sprawdzić, co się kryje pod nazwą poppers? W ślad za Encyklopedią LGBT: „Poppers to slangowe określenie różnych azotynów alkilowych przyjmowanych jako inhalanty (poprzez wdychanie oparów) w charakterze używki. Wdychanie azotynów rozluźnia mięśnie gładkie w całym ciele, w tym mięśnie działające niezależnie od woli zwieracza wewnętrznego odbytu i mięśnie pochwy (…). Azotyny alkilowe są często wykorzystywane jako tzw. „narkotyki klubowe” lub w celu zwiększenia doznań seksualnych. Zawroty głowy, euforia i inne odczucia, które wynikają z przyspieszonej akcji serca, często są postrzegane jako wzrost podniecenia seksualnego (…).”

W 1878 roku nie byłam jeszcze uwzględniona w planach moich rodziców, a chemsex już istniał, tylko nikt nie nadał mu nazwy. Ale przejdźmy do narkotyków stosowanych obecnie, przez młodsze pokolenia.

Metamfetamina, która zagrała jedną z głównych ról w serialu Breaking Bad, powoduje bardzo silne pobudzenie seksualne. Działa zdecydowanie dłużej niż amfetamina, nawet do 24 godzin! Wywołuje podobne objawy: euforię, zwiększa wydolność organizmu i znosi uczucie zmęczenia. Największą sławą cieszy się w Czechach i na Słowacji, co również nie umknęło twórcom serialu.

Mefedron (4-MMC) pierwotnie miał być środkiem owadobójczym, jednak trafił na listę substancji zakazanych. Nie na długo. W Polsce zakwalifikowany jako dopalacz, w Somalii przeżuwany jest w formie liści czuwaliczki przez… 80% ludności! Czuwaliczka popularna jest także w Jemenie. W Wielkiej Brytanii mefedron przez wiele lat utrzymywał się w pierwszej piątce najbardziej popularnych używek. Po jego zażyciu stajemy się bardziej rozmowni, otwarci, pewni siebie i podekscytowani. Dużą wadą jest jednak krótkotrwały efekt (ok. 1 godziny) oraz wzmożona potliwość.

Kwas 4-hydroksybutanowy, czyli GHB, jest kolejną substancją psychoaktywną o działaniu euforyzującym i pobudzającym libido. Co ciekawe, podobno stosuje się go przy leczeniu alkoholizmu – do łagodzenia symptomów odstawiennych oraz jako środek wspomagający detoksykację organizmu. Wikipedia podpowiada, że lek występuje pod nazwą handlową Alcover. Dodatkowo, w latach 60. XX wieku używany był także do walki z bezsennością, jako lek przeciwdepresyjny oraz jako środek dopingujący (przez sportowców).

Co łączy te narkotyki?

Wszystkie pobudzają libido, a także sprawiają, że świat staje się bardziej znośny i kolorowy. Zmysły stają się wrażliwe na nawet najbardziej delikatne bodźce. Ciało dostaje supermocy, może dawać z siebie wszystko i to przez całą noc. Muzyka wciska nam się do uszu, głowa puszcza kontrolę, kompleksy znikają, bo pojawia się tyle ciekawych rzeczy naokoło, że zapominamy, że je w ogóle mieliśmy. Brzmiałoby to całkiem atrakcyjnie, gdyby nie pewien haczyk.  Ciągle chce się więcej i więcej, a kolejne przekroczone granice wydają się być zaledwie przejściem przez płytki strumyczek. Po zakończeniu działania w naszej głowie tłucze się nieskończona liczba myśli, a świat raptownie szarzeje. Nie zawsze, nie wszędzie i nie u każdego. Jak zawsze, gdy myślimy o jednostce i jej indywidualnym usposobieniu oraz preferencjach. Jednak w Wielkiej Brytanii, i w coraz większej liczbie miejsc na świecie, chemsex stał się realnym wyzwaniem, również dla terapeutów, ponieważ nie rozmawiamy tu o seksualności lub o uzależnieniu od narkotyków, ale o jednej całości.

W 2015r powstał film „Chemsex” nakręcony przez VICE UK, który wyprowadził na światło dzienne to nowe społeczne zjawisko. W pamięci pozostał mi  jednej z cytatów:

„Kiedyś seks i dragi to były dwie różne rzeczy. Ale w którymś momencie zlały się w jedno. Nie uprawiasz już seksu bez dragów i nie bierzesz dragów bez seksu.”

Randkowe tete-a-tete

Portale randkowe dedykowane homoseksualnym mężczyznom, takie jak Blued czy Grindr dają przestrzeń do rozwijania się tzw. „gay on-line hook up culture”, czyli umawiania się na spotkania towarzyskie lub natury seksualnej przez Internet. Aż 82% użytkowników przyznało się, że używa aplikacji, żeby umówić się na chemsex.

A oto kilka innych danych (wg. Gay Star News and Blued Global Chemsex Survey na próbie 1117 osób):

Film z wystąpienia Davida Stuarta możecie obejrzeć tutaj – https://www.youtube.com/watch?v=LeJ7KybXhhI 

A jeśli macie do mnie jakieś pytania, to nie wahajcie się pisać 🙂

Komentrze (2)

  1. Bardzo ciekawy artykuł. Fajnie się czyta, zwłaszcza gdy autorka nie podchodzi do tematu który przez większość jednak może być odebrany za tak kontrowersyjny jak black metal 50 lat temu w rozmowie starszych ludzi przed blokiem 😀 (pierwsze skojarzenie ) Natomiast bardzo mi opadła kopara gdy zobaczyłem te dane (te na tych 1117 osobach). Nie spodziewałem się takich statystyk. Zwłaszcza że spora liczba osób (przez to że spora – to siłą rzeczy zróżnicowana). Polecam się zapoznać z tym tekstem, przyznam się że wcześniej nie słyszałem nawet o określeniu ‚chemsex’. Dosyć….. brzydka nazwa jak mam być szczery xd pozdrawiam

    1. Oliwier,
      bardzo dziękuję za Twój komentarz. Po opublikowaniu tego wpisu okazało się, że mało kto słyszał o chemsex’ie, a jeśli już to kojarzył go wyłącznie z seksem po narkotykach czy alkoholu. Spektrum zachowań seksualnych jest tak szerokie, że warto je opisywać – czasem dla inspiracji, a czasem dla przestrogi. Postaram się wydobyć na wierzch jak najwięcej 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *