Z całą pewnością pomysł na pisanie bloga i odwaga w publikowaniu tekstów o seksualności nie powstałby, gdyby nie dwie kobiety – moja Mama i Babcia. Obie pewnie nawet nie mają świadomości, ile im zawdzięczam, mimo iż staram się wspominać o tym przy każdej okazji.
Życie to dla mnie mieszanka wychowania, wzorców, mnogości poznanych osób, przeprowadzonych rozmów, a w końcu własnego charakteru. Psychologowie toczą odwieczny dyskurs o to, czy w człowieku wygrywa natura czy kultura. Ja uważam, że żadna z nich nie ma większego lub mniejszego wpływu. Obie działają tak samo silnie, a dzięki temu zachowana jest równowaga i przestrzeń do dokonywania wyborów. Moja Mama od zawsze była i pozostała osobą bezpośrednią, która „co ma w głowie to od razu na języku”. Mimo licznych konsekwencji, jakimi objawia się ten typ charakteru, uważam że jest to bardzo dobra cecha przy uświadamianiu dzieci;) O pierwszej miesiączce wiedziałam już chyba wszystko, zanim czegokolwiek zdążyła nauczyć mnie lekcja biologii w szkole. Pierwsza wizyta u ginekologa była zwykłym, bezstresowym pójściem do lekarza. Odkąd byłam podlotkiem Mama poruszała ze mną kwestie ciąży, zabezpieczenia, chorób wenerycznych – oczywiście przy okazji oglądanych wspólnie filmów, czy sytuacji zasłyszanych w szkole. Nie mówiła w sposób okrężny, tylko wprost, używając różnych słów zamiennie, co bardzo wzbogaciło mój zasób słownictwa;) Poza wiedzą, jaką przemycała mi Mama, w latach 90 popularne były czasopisma „Bravo Girl” (nadal jest wydawane!), „Filipinka” czy „Popcorn”, które wspominam z wielkim sentymentem, a które też na swój sposób pełniły rolę „uświadamiacza”. Kto nie pamięta rubryki „mój pierwszy raz”??;) Oczywiście prawdziwe rozprawy o tajnikach dojrzewania prowadziło się z koleżankami podczas przerw w szkole, ale i tak całą wiedzę weryfikowało potem kilka zdań Mamy.
Babcia z kolei to kobieta z cyklu „gdzie diabeł nie wejdzie tam babę pośle”. Kobieta pełna energii, krzepy, pewna siebie, matka trzech córek, pracująca zawodowo. Obecnie, w wieku ponad 70 lat, wigoru już zabrakło, natomiast pozostała odwieczna swoboda, otwartość i nowoczesność w podejściu do wnuków. Wiele osób zazdrości mi, że z Babcią mogę porozmawiać o seksie, o chłopakach, o byciu z kimś na tzw. „kocią łapę”. Oczywiście pojawia się w głosie troska, czy to już właśnie to do końca życia, ale ta troska chwyta za serce, a nie złości. Nie ma tu narzucania zdania, porad, mówienia „bo za moich czasów”… Nie, za Babci czasów też nie jedną „zmysłową” historię się słyszało. O Dziadku też poznałam wiele opowieści, np. o tym, jak seks uratował Babci życie, bo pokazał, że coś jest nie tak, że coś boli. A potem szybka reakcja, leczenie, próba charakteru i szczęście, że Babcią może się cieszyć kolejne pokolenie i czerpać z jej mądrości.
Teraz, w trudniejszych dla Babci chwilach, bliskość zrównała się z fizycznością, kiedy trzeba pomóc w prysznicu, przebraniu się, ugotowaniu obiadu, znalezieniu zagubionych nie wiadomo gdzie okularów. Piękno relacji objawia się tym, że zanika wstyd, panuje pełna akceptacja cielesności, praw przemijania, ale także wzajemnej wdzięczności. Nigdy nie było między nami tabu, ale to czas pokazał, że w chwilach największej próby, walki ze starością znaczenie słowa tabu rozszerzyło swoje granice, a jego obalenie pozwoliło na jeszcze większą bliskość.
Jednymi przemyśleniami i rozterkami chcemy dzielić się z naszą rodziną lub przyjaciółmi, inne wolimy pozostawić dla siebie, żeby nie zatracić własnej osobowości, żeby mieć coś, co należy tylko do nas. Uważam, że miałam szczęście wchodząc w wiek dojrzałości przy tak mądrych kobietach, które nie uznają tematów tabu, nie cedzą każdego słowa zestresowane i nie pozostawiają zarumienionych policzków. Trudnych emocji i dokonywania własnych wyborów nie da się przeskoczyć. Szkoła, rówieśnicy, bad boye, czy femme fatale i tak zdążą połamać serce i powywracać nasz świat do góry nogami, ale jeśli znamy swoje korzenie i wartości, to odkryjemy czego potrzebujmy i jak po takich przejściach wstać.
Rozgrzewka coachingowa:
Które kobiety są dla Was w życiu autorytetami, mentorkami, inicjatorkami zmian? Kto Was wprowadził w arkana dojrzewania?
7 odpowiedzi na “Czym skorupka za młodu nasiąknie…”
Świetny wpis! Mnie w świat seksualności wprowadziła najlepsza przyjaciółka. Moja mama byla ze mną absolutnie szczera i powiedziała, że rozmowy na temat seksu ją krępuje ale ze jak bede miala pytania lub chciala zweryfikować wiedze zdobyta od kolezanek to zawsze moge pytac. Niemniej jednak zaszczepila we mnie potrzebe regularnych wizyt u ginekologa i wiedze na temat profilaktyki zdrowotnej.
Twoja mama wykazała się odwagą mówiąc, że temat seksu ją krępuje ale wesprze Cię, kiedy przyjdziesz do niej z pytaniem. To też tworzy niesamowita bliskość, kiedy można otwarcie zaznaczyć granice swojej intymności i komfortu przy jednoczesnej otwartości. A profilaktyka zdrowotna to super ważna kwestia i dobrze, że ten obszar jest u Ciebie w pełni realizowany;)
Świetny tekst o ważnych rzeczach! Te rozmowy z najbliższymi kobietami są najważniejsze. Uczą nas mówienia o intymności i słuchania o niej. Żyjemy w coraz bardziej odważnych czasach, gdzie seksualność staje się dodatkiem do śniadaniowej prasy i mam nadzieję, że kolejne pokolenia kobiet będą się komunikować w tym temacie tak jak Ty i Twoje kobietki:) W końcu to temat, który dotyczy każdego bez względu na poglądy polityczne, religie czy nawet orientację:)
Dokładnie tak. Jeśli nie znajdziemy chwili na rozmowę, na zrozumienie czym jest dla nas seksualność, to skończymy z tą śniadaniową prasą w ręku bez świadomości tego, co tracimy.
Czy z moją seksualnością jest wszystko ok, skoro mnie w nią wprowadził najlepszy przyjaciel, a nie przyjaciółka? Nie generalizowałabym;).
Już jako bardzo młoda dziewczynka dowiedziałam się o seksie od starszej koleżanki, która zwyczajnie chciała mnie zawstydzić. Opowiadała różne „bezeceństwa”, przekonana, że zapadnę się pod ziemię. Efekt był odwrotny – wzbudziła moją ciekawość i potrzebę eksploracji własnego ciała. W domu natknęłam się na czasopisma dla panów, raz wpadłam do pokoju, w którym rodzice oglądali film dla dorosłych. To nie był obraz seksu, który przypadł mi do gustu i na długo wyrobił przekonanie, że tylko coś takiego zadowala facetów. Moja mama nie rozmawiała ze mną o seksie, dopóki sama się w nie wtajemniczyłam i nie byłam po współżyciu z chłopakiem. W arkana wprowadzała mnie starsza siostra, która podeszła do tego na luzie. Pierwszą wizytę u ginekologa zaliczyłam w czasie pierwszej ciąży, antykoncepcję po pierwszej ciąży, a o miesiączce wiedziałam z Internetu. Gdzieś po drodze, w okresie wczesnego bycia nastolatką, dostałam książkę od cioci „1000 ABC miłości” i tam był rozdział „O współżyciu intymnym”. Mój pierwszy partner seksualny był (i na swój sposób jest) dla mnie ważny, ale nie łączyło nas uczucie. Nie zrobił mi krzywdy, bo seks zaliczam do udanych i nie zostałam zniechęcona. Mój obecny partner pokazał mi, jak smakuje seks napędzany miłością, co to znaczy naprawdę dobry seks i jakie niesamowite możliwości są do zrobienia w łóżku 😉 Cały ten mój wywód zmierza do tego, że od rodziny (nie licząc siostry) dowiedziałam się niewiele. Większość mojej wiedzy i finalne podejście do seksu jest wypadkową różnych doświadczeń, które nabywałam po drodze na własne życzenie. Myślę, że kiedy moja córka dorośnie, będę chciała ją wtajemniczyć w kwestie seksualności, wizyt u ginekologa czy stosowania antykoncepcji, ale przede wszystkim będę chciała ją nauczyć myślenia, które pozwoli jej na odkrywanie piękna współżycia intymnego bez ryzyka zrobienia sobie krzywdy.
Twoja wypowiedź jest dla mnie ogromną wartością i dziękuję Ci za Twoją szczerość i odwagę w dzieleniu się swoim doświadczeniem. Rozumiem, że koleżanka była takim jakby zapalnikiem, który wzbudził Twoje zainteresowanie seksualnością. Niestety w Polsce ale też w innych krajach wciąż jeszcze brakuje podstawowej edukacji seksualnej i nie mówię tu tylko o młodzieży, ale także o rodzicach, którzy nie mają pojęcia jak rozmawiać z dziećmi o seksie. Szkoła powinna wypełnić swoje zadanie edukowania w każdym życiowym zakresie, ale to rodzice/opiekunowie/dziadkowie/rodzeństwo/wujkowie są nam najbliżsi i to im ufamy w procesie poznawania świata. Przez pierwsze lata życia, patrzymy na świat ich oczami i naśladujemy ich zachowania. Brak ich wsparcia powoduje, że jedyna nauka, jaka nam zostaje, to własne błędy ale także sukcesy. Cieszę się, że swoją córkę będziesz prowadziła przez życie poprzez szereg rozmów i wskazówek. W dziale „Książki i filmy” znajdziesz kilka pozycji, które mogą Ci w tym pomóc, a ja ze swojej strony postaram się wrzucać jak najwięcej nowych, wartościowych lektur 🙂