Historia Onana miała być biblijną przypowieścią o zgubnych skutkach masturbacji, pikantnym motywem w Księdze Rodzaju. Tymczasem jest to historia człowieka, który po śmierci swojego brata sprzeciwił się prawu lewiratu, gdyż nie chciał przedłużyć rodu z wdową po zmarłym. Wymyślił więc, że przed stosunkiem będzie samodzielnie doprowadzał do wytrysku plemników, aby w czasie wymuszonego aktu seksualnego nie doszło do zapłodnienia. Masturbacja pełniła zatem rolę antykoncepcji w formie stosunku przerywanego. Tracenie, a właściwie umyślne marnowanie życiodajnych plemników nie spodobało się Bogu i niestety historia skończyła się tragicznie. Owo „tracenie” stało się przyczynkiem do negatywnego postrzegania masturbacji, nazywanej również samogwałtem i grzechem Onana. Moralnie napiętnowany masturbacyjny egoizm był niegdyś silnie związany z diagnostyką zaburzeń psychicznych, a także chorób ciała: od padaczki aż po gruźlicę.
Masturbuję się, bo lubię!
Termin „onanizm” zadomowił się na dobre we współczesnej nomenklaturze, jednak na szczęście dokonały się wielkoformatowe zmiany w jego definicji i społecznym odbiorze. Dziś już wiemy, że ilość orgazmów i litrów wystrzelonego ejakulatu nie przekłada się na jego zdolności kreowania nowego życia, a wręcz jakość plemników wzrasta. Co prawda, faktem jest, że podczas silnej reakcji pobudzenia ciała tracimy nieco kalorii i sił, ale tylko po to, by odrodzić się z nową energią, złożoną z endorfin! Nie chwaląc masturbacji, jest ona również niezwykle pomocna w leczeniu przedwczesnego wytrysku, o czym szczegółowo przeczytacie we wpisie „Wytrysk szczęścia. Męski orgazm w rytmie slow”. Męska masturbacja kojarzona jest niezwykle często ze stereotypowym (przepraszam za wyrażenie, ale rzeczywistości nie da się oszukać) beznamiętnym i bezrefleksyjnym „waleniem konia”, a mało kto zastanawia się nad tym, jakie efekty dla kontroli długości stosunku i akceptacji własnej fizyczności daje samospełnienie.
Czemu jednak skupiamy się wciąż na mężczyznach? Porozmawiajmy teraz o kobietach.
W jednym ze swoich pierwszych tekstów „Co nam wolno w łóżku?” przedstawiałam Wam ogólnoświatową i uniwersalną Deklarację Praw Seksualnych. Wolność, równość, odrębność naszego ciała, ekspresja seksualna – to hasła wiele znaczące w dawaniu sobie przyzwolenia na przyjemność. Jeśli oderwiemy prokreację od hedonizmu, a hedonizm od samolubnej zabawy, to odkryjemy, co tak naprawdę wnosi do naszego życia masturbacja. Obalmy najpierw podstawowe tabu i wyrzućmy je do kosza.
Single ladies
Złośliwi mówią, że masturbują się tylko single, bo brakuje im partnera do seksu. A te wszystkie wibratory i sztuczne pochwy to oznaka desperacji i poszukiwanie zastępczych form zaspokojenia. Jeśli ktoś z Was tak myśli, to jest to zapewne oznaka tego, że jeszcze nie zaprzyjaźniliście się z własnym ciałem, a fala narzuconych (nie wiadomo przez kogo) norm społecznych topi Wasze sny o prawdziwym wyzwoleniu. Masturbacja daje nam niezwykłą możliwość smakowania i próbowania seksualności w bezpiecznych warunkach, pozbawionych lęku przed oceną, wyśmianiem, niespełnieniem oczekiwań. Już od najmłodszych lat dzieci interesują się swoimi narządami płciowymi i mogą wchodzić w różne zabawy seksualne, np. klasyczna zabawa w doktora. O ile to zainteresowanie swoją nowo odkrytą intymnością nie służy zwróceniu na siebie uwagi, nie jest aktem agresji ani testowaniem reakcji osoby dorosłej, to jest to normalne, pro rozwojowe zachowanie. Od poczęcia jesteśmy istotami seksualnymi i mamy prawo do przyjemności. Ciekawość świata, własnego Ja i naszego ciała w jakiś sposób musi zostać zaspokojona. Podczas spotkań coachingowych praca domowa związana z treningiem masturbacyjnym jest często krokiem milowym na drodze do odkrywania swojego potencjału seksualnego i wyzwolenia się z pętli wstydu i niechęci. Realny kontakt ze swoją joni jest dla wielu kobiet momentem przełomowym w gruntownym zapoznaniu się z własną fizjologią.
W grupie siła?
Od wielu lat popularne są także warsztaty dla kobiet, mające na celu pełną akceptację swojej intymności i przedstawienia metod autostymulacji. Znacie film „Smażone, zielone pomidory” z genialną Kathy Bates? Przyznam się Wam, że podczas pierwszego seansu w dzieciństwie, zapamiętałam tylko tragiczną scenę na torach i od tamtej pory powstała mojej głowie pociągowa trauma, a dopiero niedawno przypomniałam sobie o innej inspirującej scenie, jaką był wspomniany przed chwilą trening masturbacyjny.
„Kilka kolejnych tygodni poświęcimy na odbudowywanie naszej babskiej siły. Dziś zajmiemy się badaniem naszej własnej kobiecości, przyglądając się źródłu naszej siły i odrębności – naszym pochwom. Zdejmijcie majtki i przygotujcie lusterka.”
Nie mam pewności, czy grupowe sesje są odpowiednie dla budowania strefy komfortu, zwłaszcza na początku, choć wiele kobiet w opisie swoich doświadczeń opowiadało o babskiej jedności i cudowności dzielenia się swoimi emocjami z innymi uczestniczkami.
Gdy masturbacja uzależnia
Sami dobrze wiemy, że we wszystkim ważny jest umiar. Masturbacja może być integralną częścią okresu dojrzewania, a później rozwijania swoich seksualnych upodobań, rozszerzania repertuaru zachowań, ale może stać się również jedynym słusznym schematem reakcji seksualnej. Znamy chyba wszystkie te słuchawki prysznicowe i mini wibratory łechtaczkowe, które pochłaniają nas bez reszty. W skrajnych przypadkach, seks z samym sobą może być bardziej atrakcyjny niż uprawianie miłości z partnerem. Może być też stałym i jedynym sposobem rozładowywania napięcia czy też wywoływać uzależnienie od pornografii, która często towarzyszy aktowi autostymulacji. Jednak taka kompulsywna masturbacja jest stanem niesłużącym naszemu rozwojowi. Dbajmy o siebie, poświęćmy chwilę czasu na przenikającą nasze ciało przyjemność, zróbmy coś dla siebie z finezją i polotem, co by się na siebie samą nie obrazić!
Rozgrzewka coachingowa:
Czym dla Ciebie jest masturbacja? Do czego możesz ją porównać? Co sobie wyobrażasz myśląc o dotykaniu siebie samej? W jaki sposób możesz sięgnąć do doświadczeń masturbacyjnych podczas seksu z partnerem/rką?
Podziękowania dla Magda Danaj z Porysunki za możliwość zilustrowania tekstu, oddając ducha przekazu.
9 odpowiedzi na “Masturbacja – czuła ciała reakcja”
Co masz na myśli mówiąc kompulsywny? Kiedy nastepuje ta granica? Jeżeli uważam to za codzienny element porannego prysznica, na dobre pobudzenie i początek dnia, tak zwane „zamiast kawy” to jest to już kompulsja czy mogę to traktować jako systematyczne uregulowanie swoich potrzeb?
Hej Ruda! Dziękuję za Twoje pytanie. Kompulsja związana jest z przymusem i niezważaniem na sytuację w której się znajdujemy. Jest silniejsza od nas, często związana z redukcją lęku, stresu. Myślimy o niej chronicznie. To o czym piszesz brzmi jak poranna, w pełni świadoma i kontrolowana dawka przyjemności i energii na cały dzień:)
Ciekawy wpis, poruszono temat, który dla wielu wydaje się być tabu 🙂
Fajnie tak czasem poczytać o sprawach, które dotyczą wielu z nas, choć nie mówimy o tym głośno
Nie wiem czemu ten temat wywołuje zawsze taką burzę.. Normalna, ludzka natura. Nie tylko faceci korzystją z tej 'formy’ rozrywki
Sylwia, Mamazwada, anna tajemnicza,
masturbacja w końcu powinna przestać być tabu, bo „nic co ludzkie nie jest nam obce”. Jeśli same jesteśmy o tym przekonane, to wtedy głośne mówienie o tym przychodzi z łatwością:) Dziękuję Wam dziewczyny za głos w dyskusji i otwarte podejście do seksualności.
Temat , który ciągle budzi zgorszenie i rumieniec na wielu twarzach. Fajnie, że tak po prostu o tym mówisz!
Co kilka dni lubię sobie zrobić dobrze, ale nie jest to stały element mojego życia seksualnego. Jest jednak ważny bo dzięki temu wiem jak lubię być traktowana w łóżku i wiem jak pokierować moją dziewczyną żeby wiedziała jak mi zrobić dobrze 🙂 jeśli chcę czegoś spróbować, najpierw testuję na sobie, a potem rozmawiam o tym z nią. Myślę że dzięki temu nasze życie erotyczne jest ciekawe i nie ma w nim rutyny 🙂
Hej! Dzięki za to, że podzieliłaś się z nami swoim spostrzeżeniem i realnym, namacalnym doświadczeniem – poznawania swojego ciała, reakcji, przyjmowania tego co mu się podoba i co byś chciała wypróbować ze swoją partnerką. Fajnie, że pomogłaś mi wnieść kolejną cegiełkę edukacyjną, związaną z tym, że masturbacja nie wiąże się (jak wiele zacnych głów w naszym państwie uważa) z uzależnieniem, degeneracją i samolubstwem, tylko z pro rozwojową formą budowania relacji i podnoszenia jej jakości, poprzez zapobieganie rutynie i pielęgnowaniu bliskości. Powodzenia w dalszych eksperymentach:)