Miłość francuska po polsku – seks oralny bez tajemnic


dragonfly-1843061_1920

Raport „Seksualność Polaków”, zbierający badania prof. Izdebskiego, pokazuje, że jesteśmy coraz bardziej zadowoleni z seksu, średnio kochamy się co najmniej raz w tyg. i coraz chętniej o nim rozmawiamy. Mimo tych zadowalających i dających nadzieję na polską otwartość danych, pewne sfery seksualności są mniej preferowane od innych. Do tej kategorii należy między innymi seks oralny. Długo zastanawiałam się na tym, co może wywoływać niechęć do uprawiania seksu oralnego, tak rozsławionego przez francuzów, ale liczne rozmowy na ten temat różnego podejścia do seksualności utwierdziły mnie w przekonaniu, że mamy w głowach pewne stałe przekonania i wizję negatywnych konsekwencji „rubasznych” zabaw.

Wzorce nie do naśladowania

Pierwsza moja obserwacja związana jest ze złowrogą nomenklaturą, która przeniosła się z treści fabularnych, porno i wulgaryzmów do naszych sypialni. Tak samo jak brakuje trafnego słowa na kobiecy narząd płciowy, tak seks oralny posiada w słowniku mnóstwo zniechęcających określeń: robienie loda/minety, stawianie laski, obciąganie druta, spuszczanie się i wiele innych uroczych stwierdzeń. A niestety każda etykietka blokuje i zaczyna źle się kojarzyć. Nie chciałabym demonizować filmów o treści pornograficznej, bo wiem i wierzę w to, że mają również swoje zalety, zwłaszcza teraz, kiedy kręci się filmy spersonalizowane dla danej grupy zainteresowanych (np. porno dla kobiet), ale niestety standardowo przedstawiane wzorce mogą wywoływać w naszej głowie efekt obrzydzenia, zniesmaczenia, odrzucenia. Wytrysk na twarz, seks oralny w następstwie penetracji analnej, przyciskanie głowy do członka i szarpanie za włosy… To wszystko sprawia, że nawet wśród entuzjastów nowości i eksperymentów w łóżku, mogą pojawić się wątpliwości i cała magia chwili znika.

Oczywiście nie tylko filmy porno kojarzą nam się z robieniem loda. Nigdy nie zapomnę książki „My, Dzieci z Dworca ZOO”, którą przeczytałam dwukrotnie i doprawiłam filmem. Dziecięca prostytucja, jak i prostytucja osób dorosłych opiera się w dużej mierze na czynnościach rękoma oraz oralnych. Nic dziwnego, że kobieta, którą partner prosi o seks oralny może czuć się potraktowana przedmiotowo, a mężczyzna może się zastanawiać, czy wypada mu takie rzeczy robić z własną żoną, bo przecież żonę się szanuje.

Szacunek a „grzeszne” fantazje

Chyba największym wyznawaniem jest umiejętność znalezienia złotego środka między romantycznymi więzami, a realizowaniem swoich (wielu zdaniem) wyuzdanych fantazji. Bliskość, intymność dla wielu osób stają w opozycji z aktywnością, która może w jakikolwiek zniewolić drugą stronę, sprowadzić ją do roli wykonawcy, zaspokajacza naszych seksualnych zachcianek. Znacie syndrom Madonny i Ladacznicy? No właśnie, idealna matka, żona, wierna, ciepła i opiekuńcza kobieta, czy swobodna, głodna seksu i pełna pomysłów kochanka? Troskliwy, dobry, opanowany Rycerz czy męski, ognisty, frywolny Rozpustnik? Kobiety też miewają problem z połączeniem obu wizji swojego idealnego mężczyzny. Pytanie brzmi, jak nie stracić żadnej z tych postaci i złączyć je w jedną całość? Jak zamienić seks w zabawę i przygodę, gdzie obie strony będą brały i dawały po równo w zależności od swoich pragnień i aktualnych potrzeb? Czasem będzie to pytanie o kompromis i sprawdzenie swojej granicy  spełnienia prośby drugiej strony.

Fizjologia oswojona

Od małego wpajano nam, żeby należy dbać o higienę intymną i przerabiano z nami trening czystości, gdzie sukcesywnie uczyliśmy się kontrolować naszą fizjologię. Jedni z nas wzięli sobie do serca te nauki i dalej szorują się dwa razy dziennie. Inni z kolei zachowali dystans i zdrowy rozsądek. Kobiety mają wdrożony schemat czystości okolic intymnych i każde odstępstwo w postaci nieprzyjemnego zapachu, upławów, czy krwi menstruacyjnej wywołuje dyskomfort. Z kolei mężczyźni wykazują się chyba nieco większą swobodą fizjologiczną i łatwiej im nawet rozmawiać o kwestiach potrzeby skorzystania z toalety, pojechać pod namiot bez dostępu do bieżącej wody, czy chorować przy kimś.

Przewrotny film, który nawet mnie osobiście potrafił w niektórych scenach zszokować, to „Wilgotne miejsca” z 2013r. Głowna bohaterka w niezwykle bezpośredni sposób bada granice swojej higieny i odporności na zarazki, siadając np. na desce w publicznej toalecie i ocierając się o nią wielokrotnie. W innej scenie wspólnie z przyjaciółką wąchają swój śluz, uznając że przesadna dbałość o czystość zabija jego walory zapachowe. W jeszcze innej testuje warzywa i ich moc zaspokajania kobiety. Nie myślicie sobie, że namawiam Was do nie mycia się. Nie, bo sama również zamykałam w niektórych momentach oczy, oglądając ten film. Próbuję tylko zwrócić Waszą uwagę na kwestię oswojenia i zaprzyjaźnienia się ze swoim ciałem, co w najbardziej bezpośredni sposób robiła bohaterka wspomnianego obrazu. Sedno seksu oralnego polega na dogłębnej akceptacji naszej cielesności wraz z jej naturalnymi objawami i reakcjami. Zapach, który tak skrzętnie chcemy zamaskować i zmyć z siebie, dla wielu mężczyzn może okazać się czynnikiem zapalnym wywołującym podniecenie. Tak samo delikatna skóra na żołędzi penisa, czy zapach, smak i konsystencja spermy mogą budzić zachwyt wielu kobiet.

To co wywołuje wielokrotne dyskusje i wątpliwości w seksie oralnym to bezpieczeństwo jego uprawiania. Coraz więcej mówi się o raku krtani. Coraz większą mamy świadomość na temat wirusa HPV. Zadbajcie o to, żeby w relacji poczuć się komfortowo i nie myśleć o negatywnych konsekwencjach, które pojawiają i będą pojawiać się zawsze, kiedy postanawiamy coś w swoim życiu robić. Idąc w góry, czy chodząc w domu w skarpetkach możemy się poślizgnąć i złamać nogę.  Chyba, że pomyślimy wcześniej o dobrze dobranych butach. Zamiast na zapas się martwić, lepiej zapobiegać  i czerpać z chwili.

Technika nie tylko dla mechanika

Pytanie, które towarzyszy nam w seksie nieustająco to „Czy będę w tym dobry/a. Czy się sprawdzę i zadowolę drugą osobę”? Z moich obserwacji wynika, że kobiety obawiają się przede wszystkim głębokości penetracji, odruchu wymiotnego, a także połknięcia spermy. Obalając wszystkie mity, nie trzeba nie wiadomo jak usilnie brać do ust penisa w całości, gdyż pamiętajmy, że najwrażliwszą jego częścią jest żołądź. Tak samo połykanie spermy nie jest obowiązkowe i naprawdę z gracją można albo wypluć w przygotowaną wcześniej chusteczkę albo w ostatnim momencie przekierować eksplozję przyjemności na inną część naszego ciała, np. na piersi czy brzuch. Zastanówmy się raczej na tym, co nas blokuje i w jaki sposób ustalić z partnerem sygnały mówiące, że zostaje właśnie przekroczona Wasza  przestrzeń i komfort.

Generalnie, my kobiety obawiamy się także braku szybkiej reakcji członka i sytuacji, kiedy nasze starania nie przynoszą natychmiastowego efektu. Mężczyźni nie są maszynami i ich reakcje często zależą od wielu czynników, takich jak np.: poziom stresu, zmęczenia, czy nastroju naszego dnia. Nie warto skupiać się tylko na jednej części ciała, ale przenosić uwagę również na inne partie, a wtedy być może pobudzenie wzrośnie szybciej, niż myślałyśmy. Mężczyźni z kolei chcieliby zatroszczyć się o kobiecą łechtaczkę, choć czasem mają wyzwanie z jej znalezieniem i właściwą stymulacją. Wspólne jej szukanie i praca nad jej pobudzeniem z pewnością może rozgrzać oboje partnerów.

Nie ma ogólnej zasady, czy savoir vivre uprawiania seksu oralnego. Każda para ma swoje indywidualne rytuały, czy sposoby realizacji danego obszaru w seksie. I ta niepowtarzalność jest właśnie najpiękniejsza. Kiedy najlepiej porozmawiać o naszych potrzebach? Zdecydowanie poza łóżkiem i poza sytuacją seksualną. Po szczegóły zapraszam Was do tekstu „Słowa bez słów – o sztuce komunikacji”.

Rozgrzewka coachingowa:

Znajdź wspólnie z partnerem/ką dwa filmy lub książki, przedstawiające seks oralny w wydaniu, które Was zachwyci, zaintryguje, zachęci.


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *