W słowniku języka polskiego ciężko znaleźć właściwe słowo opisujące wejście do wnętrza kobiety. Słowa, które najczęściej pojawiają się w terminologii, to: wagina, cipka, dziura, pochwa, myszka, łono, srom, pipa, dziurka, muszelka, szpara, pusia, szczelinka. Są to często nazwy wulgarne, niekorzystne, sprowadzające kobietę do praktycznego otworu przeznaczonego do wprowadzania męskości. A to z pewnością nie jest jedyna rola, jaką ma do wypełnienia nasza kobiecość. Indyjska nomenklatura, używana często w Kamasutrze, jest dla mnie zdecydowanie najbardziej atrakcyjna – joni, żeńska część stwórcza, źródło życia, natchnienie, absolut. To w naszym wnętrzu rodzi się nowe życie. Wszystko, co zostało stworzone posiada swoją mądrość i misterny plan. Tak właśnie postrzegam kobiecy narząd płciowy, jako absolut. Dlaczego więc przez wiele kobiet postrzegany jest jako źródło wstydu?
Zacznijmy od tego, że kobiece organy płciowe są schowane, niewidoczne dla ciekawskich oczu w przeciwieństwie do penisa, który stoi na piedestale. Penis doczekał się pisuaru, gdzie mężczyźni mogą swobodnie załatwiać swoje potrzeby, stojąc krok od siebie. Oddawanie moczu nie stanowi problemu, nawet w miejscach publicznych. Nie zliczę ile razy zdarzyło mi się przypadkiem natknąć na pochłoniętego tą czynnością jegomościa. Owszem, mężczyźni też mają swoje kompleksy i pewne zahamowania (o tym w kolejnych wpisach), ale to co się dzieje w świecie kobiet jest pewnego rodzaju plagą. W dawnych wiekach kobiece narządy były zagrożeniem, to co niewidoczne powodowało lęki. Anatomicznie zostały zbadane dopiero w XII w, a samą łechtaczkę odkryto i doceniono dopiero w XVI w. (za: Diane Ducret, „Zakazane ciało”). Moja ulubiona legenda traktuje o zębatej waginie (Vagina dentata), która pożera męskie przyrodzenia. Na podstawie wizji zębów powstało ciekawe urządzenie mające chronić kobiety przed gwałtem, wynalezione w 2005 przez Sonette Ehlers z Południowej Afryki, gdzie dochodzi do niemal 2 mln gwałtów rocznie. Rapex (bo taką nazwę otrzymał wynalazek) jest to kondom, który wprowadza się do pochwy na tej samej zasadzie co tampon. W chwili gdy gwałciciel próbuje dokonać penetracji, ostre haczyki zaciskają się na penisie i tak już pozostaje, dopóki nie zgłosi się do chirurga. Jest to pewnego rodzaju identyfikator, znak rozpoznawczy gwałciciela. Z legend i plotek mogą narodzić się naprawdę nieprawdopodobne pomysły;)
Patrząc na narządy rozrodcze obu płci z punktu widzenia fizjologii, wcale nie różnimy się tak bardzo od siebie. To co jest widoczne na zewnątrz kobiecej waginy, to wargi sromowe (specjalnie nie piszę które) i malutki fragment łechtaczki. Łechtaczka podobnie jak penis zaopatrzona jest w żołądź, napletek i ciała jamiste. Odnogi łechtaczki biegną kilka centymetrów w głąb pochwy. Jest to najbardziej erogenne miejsce na mapie ciała kobiety, dlatego też orgazm łechtaczkowy jest niezwykle popularny. Czy kobiety również mogą mieć wytrysk? Kobieca ejakulacja związana jest ze stymulacją punktu G (co do którego toczą się jeszcze badania, gdyż nie wiadomo czy wszystkie kobiety go posiadają). Stymulacja tego punktu, zlokalizowanego blisko pęcherza moczowego może zakończyć się dla nas fontanną przyjemności i wcale nie jest to wstydliwe posikiwanie, tylko wyrzucenie płynu z cewki moczowej. Z resztą podobnie jak u mężczyzn. Ale pamiętajmy, że ta przyjemność nie musi być związana bezpośrednio z orgazmem. To czy doznamy takiego uczucia zależy w dużej mierze od siły skurczu mięśni miednicy. Za wytrysk wydzieliny odpowiedzialne są gruczoły przycewkowe zwane inaczej gruczołami Skenego. Najczęściej jednak zdarza się wytrysk wsteczny, który objawia się tym, że płyn wędruje z cewki z powrotem do pęcherza moczowego.
Myślą przewodnią wszechświata jest to, aby każdy z nas był inny, indywidualny i niepowtarzalny. Dlaczego więc wszystkie kobiety chcą mieć wargi sromowe większe faktycznie większe, a mniejsze skrzętnie schowane? Łechtaczka musi być koniecznie wyeksponowana, a jeśli taka nie jest to współcześni lekarze medycyny estetycznej już znaleźli rozwiązanie. Clitoroplastyka to zabieg uwypuklania łechtaczki, odsłonięcia, odkrycia tego punktu mającego magiczną siłę. W wielu polskich klinikach bez problemu można zrobić z waginą, co tylko się chce. Tylko po co? Oczywiście zdarzają się medyczne wskazania do operacji, ale niestety media promują w nas przemożną chęć bycia idealną.
Aby kobiety uwierzyły nieco w siebie, w ostatnich latach powstało wiele kampanii społecznych. Chyba najsłynniejsza to „I love my vagina”, zorganizowana przez feministyczną organizację UFA w 2010r. Wydarzenie odbyło się w ramach „Dni Cipki”. W specjalnie zaaranżowanym studiu fotograficznym kobiety mogły zrobić zdjęcie swojej waginy. W akcji wzięły udział wolontariuszki z całej Polski, a prace zostały zaprezentowane podczas wernisażu. Wydarzenie to zostało zainspirowane wystawą „Gender Check. Kobiecość i męskość w sztuce Europy Wschodniej”, która odbyła się w Zachęcie. Z kolei w Muzeum Narodowym w 2010 odbyła się wystawa „Ars Homo Erotica”, która dostarczała widzom wrażeń zaczerpniętych z kultury europejskiej.
Jak szokujące dla większości osób nie byłyby takie akcje, to promują one bardzo ważną i delikatną materię jaką jest NATURALIZM. Ile razy mamy okazję, aby zobaczyć inną kobietę w całej swej okazałości? Najczęściej wzorce czerpiemy z nierealistycznych filmów porno lub wyretuszowanych zdjęć modelek. Jeśli mamy dobre, przyjacielskie relacje, to możemy się podzielić swoimi spostrzeżeniami z koleżankami, aby wzajemnie omówić swoje obawy. Powiedzmy sobie szczerze, nie ma jednego wzorca ideału. Nawet nasze piersi są niesymetryczne, zazwyczaj jedna jest nieco większa od drugiej. Co prawda kanony urody zmieniają się nieustająco. To co kiedyś wydawało się piękne, np. Wenus z Willendorfu, czy rubensowskie kształty we współczesnym świecie już niestety nie powalają na kolana. W modzie kobiecej higieny intymnej panuje trend na depilację brazylijską, choć nigdy nie wiadomo, czy historia nie zatoczy koła i być może znów będziemy cieszyć się szerszym owłosieniem. Pewnie najłatwiej byłoby zapytać mężczyzn o ich zdanie ale uwierzcie mi, że ta różnorodność to jest właśnie to, co najbardziej kręci.
Poniżej przedstawiam Wam słynne książki w pełni poświęcone tematyce naszych miejsc…wiecie…tych tam na dole;)) Słyszycie jak to brzmi? Czy nie lepiej nazywać rzeczy po imieniu?
Rozgrzewka coachingowa:
- Czy kiedykolwiek miałyście okazję obejrzeć swoją joni za pomocą lusterka? Jeśli nie, to zachęcam Was do tego doświadczenia. Aby wykonać to ćwiczenie należy zadbać o komfortowe warunki, intymną przestrzeń. Spójrz na swoją waginę z szacunkiem, nie spiesz się, nie oceniaj, po prostu poznaj swoje ciało.
- Zastanów się jakie pragnienia ma Twoja joni. Jakie są jej doświadczenia, a czego jeszcze chciałaby spróbować?
- Zapisz swoje obserwacje i przeczucia w zeszycie/pamiętniku i wracaj do nich co jakich czas, zobacz jak się zmieniają wraz z nowymi przeżyciami.
Zdjęcia memów: http://www.someecards.com/
Zdjęcia książek zamieszczone są jedynie jako materiał ilustracyjny i nie są używane do celów komercyjnych albo handlowych.