Ruch Pozytywnych Ciał – wywiad z @cialopozytyw


ciało pozytywność

Instagram to mekka dla oczu, które poszukują potwierdzenia, jakie doskonałe życie prowadzą inni ludzie. Nasycone kolorami, sielskie, pełne czasu na dobrą literaturę, podróże, ręcznie przygotowane zdrowe jedzenie i sport, który pomaga w rzeźbieniu gładkich, jędrnych ciał. Wszystko co jest odstępstwem od tej reguły budzi dyskomfort, bo przecież na co dzień mamy dość szarego życia, pospiesznego zbierania się do pracy i jedzenia w biegu czegokolwiek, co nam wpadnie w rękę. Myślimy sobie, że inni  potrafią o siebie zadbać i mają na wszystko czas, a my jak ostatnie niedobitki skręcamy po pracy do McDonalda. Tylko my mamy fałdki, krostki, rozstępy i zdarza nam się nie zdążyć ogolić nóg, przez co nawet w lato potrafimy męczyć się w długich spodniach. Przeglądając Instagrama brakuje nam jednak sklejenia obrazu w całość, wiedzy o tym ile godzin potrafi powstawać jedno zdjęcia, jak długo czeka się na odpowiednie światło, ile póz trzeba przybrać aż w końcu kadr wyjdzie jak wyjęty z filmów z Penélope Cruz.

Kaya Szulczewska z instagramowej inicjatywy @cialopozytyw pokazuje, że życie bez Photoshopa też potrafi być doskonałe, satysfakcjonujące i kobiece w najczystszej postaci.

1. Kiedy po raz pierwszy pomyślałaś, żeby przestać się golić?

To nie jest tak, że nagle jednego dnia postanowiłam zapuścić wszystkie włosy na ciele. To raczej proces, powolne poznawanie siebie w wersji naturalnej i sprawdzanie jak czuję się z tymi włosami, czy mogę siebie akceptować, a nawet lubić z owłosionymi pachami, nogami i brzuchem itd.  To praca nad podważaniem wzorców, wgranych przez kulturę schematów, stereotypów i kanonów. Ten proces zaczął się około rok temu, odpuściłam wtedy całkiem golenie łona i ud, gdzie wrastanie włosów było wyjątkowo nieprzyjemne. Po prostu dojrzałam do tego żeby przestać się maltretować. Miałam też wsparcie męża, co na pewno dodało mi otuchy. Trzeba wiedzieć, że wyrosłam w takim klimacie, gdzie szydzono z braku depilacji tych miejsc. Myślałam, że po prostu w okolicach bikini musi być gładko, bo inaczej seksualnie nie istniejesz. Niestety przez to przeświadczenie przez wiele lat walczyłam z wrastającymi włosami i kompleksami na tym tle, ponieważ większość metod depilacji powodowała u mnie nieestetyczne wrastanie włosów, a jak nietrudno się domyślić, czerwone, ropne zmiany bynajmniej nie były sexy. Pod pachami do dzisiaj mam spore blizny po pękających zmianach ropnych od wrastających włosów. Teraz testuje różne wersje długości włosów na ciele i np. włosy pod pachami pokochałam miłością absolutną, a te na łydkach wciąż stanowią dla mnie wyzwanie i dopiero uczę się je akceptować. Bardzo inspirująca na tej drodze okazała się dla mnie Sonia Cytrowska, prowadząca Instagram i bloga Bodyharimovement, i to m.in. jej działania zainspirowały mnie do stworzenia Ciałopozytywu.

2. Jak reagowali ludzie wokół Ciebie?

To pytanie pojawia się prawie zawsze przy temacie włosów na kobiecym ciele, a ja myślę, że nie jest tu ważne, jak reagują inni, tylko jak my reagujemy i jak sami przetwarzamy sygnały z zewnątrz. Czy jesteśmy od nich zależne,  czy mają one wpływ na naszą samoocenę, czy umiemy sobie z nimi radzić, jakie by nie były. Tu warto zauważyć, że reakcje są rozmaite, zależne od stopnia znajomości czy pokrewieństwa z daną osobą,  od środowiska z jakiego ta osoba się wywodzi, od jej światopoglądu, od stosunku do nas, płci, wieku  itd. To jest mnóstwo czynników i te reakcje naprawdę są różne. Zawsze kiedy robimy coś, co wyłamuje się ze schematu, znajdą się zarówno krytycy jak i fani, zagorzali obrońcy i przeciwnicy. Włosy na ciele kobiety to na pewno coś do czego ludzie nie są przyzwyczajeni, tak więc reakcje mogą być mniej przemyślane, bardziej emocjonalne. Ja jestem na to przygotowana. Wiem, że zapuszczając włosy na ciele nikogo nie ranię – podejmuję osobisty wybór związany z moim własnym ciałem i jest to moja droga do samopoznania i samoakceptacji. Jeśli przy tym dołożę swoją cegiełkę do oswojenia ludzi z różnorodnością, do normalizacji włosów na kobiecym ciele, to super – będę się bardzo cieszyć. To taka dodatkowa motywacja. W związku z tym, że mam takie podejście, reakcje ludzi, niezależnie od tego, czy pozytywne czy negatywne, są dla mnie sygnałem, że temat jest ważny i potrzebny, i jako takie, zawsze dają mi energię by działać dalej.

ciało pozytywność

3. Jak powstał pomysł, aby założyć publiczny profil na Instagramie?

Dużo siedziałam na Instagramie na hashtagu #bodypositive. Chciałam wyrobić sobie nowe wzorce, oswoić się z tym jak wyglądają różne naturalne ciała. Odkręcić pranie mózgu jakie zrobiła mi pop kultura. Czułam, że w ten sposób mogę zwiększyć samoakceptacje, wyzwolić się z zalewu wzorców wyjętych prosto z Photoshopa, czy wprost z kliniki chirurgii plastycznej. W pewnym momencie zaczęłam szukać po polsku i zobaczyłam, że jest naprawdę mało takich treści. Pod hashtagami #cialopozytywne #cialopozytywnosc mamy relatywnie  mało zdjęć. To jest proporcja 1 tysiąc po polsku do ponad 5 milionów po angielsku. Poczułam, że chce działać w tym temacie i zwiększyć pulę ciałopozytywnych zdjęć w polskim internecie. Chciałam też dać przestrzeń do tego, by różne osoby mogły pokazać swoje ciała i swoje kompleksy, a także podzielić się historią samoakceptacji. Projekt jest tworzony przez użytkowniczki mediów społecznościowych, które wysyłają mi swoje historie i zdjęcia. Na Ciałopozytywie daję sobie i innym  przestrzeń do bezpiecznej i anonimowej wypowiedzi oraz do wyrażenia prawdy o ciele, czyli do ciałopozytywnego coming outu.

4. Zachęcasz kobiety do tego, aby przesyłały zdjęcia z uwidocznionymi kompleksami: bliznami, fałdkami, celluitem. Wierzysz w to, że zdjęcia mogą mieć terapeutyczną moc?

Tak, dostaje taki feedback. Dla wielu osób to wyzwalające móc podzielić się czymś, co jest dla nich wstydliwe, a przy tym dać siłę innym osobom, które mają podobne kompleksy. Dzięki temu przestajemy czuć się osamotnione. Nadajemy naszym ciałom inny status. To już nie jest tylko coś wstydliwego, co uważamy za niedoskonałe, zbędne, ale to coś co naprawdę pomaga innym. Nagle ta część ciała staje się ważna. Myślę, że to ma silnie terapeutyczny aspekt. Dla mnie osobiście to świetna terapia. Wrzucam na stronę także swoje zdjęcia i to naprawdę pomaga!

5. Wiele kobiet słyszy, że jedyną drogą do polubienia siebie jest akceptacja swojego ciała. Nikt jednak nie mówi jak to zrobić i od czego zacząć…

No właśnie… Okazuje się, że to dość trudne. Żyjemy w czasach, gdzie jesteśmy dosłownie bombardowane idealnymi wzorcami ciał. Łatwo wpaść w pułapkę porównywania się z postaciami z mediów.  Myślę, że pierwsze co należy zrobić, to uświadomić sobie, że te medialne postaci są wykreowane na potrzeby danej produkcji, przeszły korektę u chirurga, następnie u makijażystki, a finalnie u  grafika. To co widzimy, nie jest prawdą. Musimy zacząć na nie patrzeć jak na postacie z bajki, a nie jak na realne osoby. Druga sprawa to ograniczenie takich treści i selekcja tego, na co patrzymy. Świadome polajkowanie tylko tych stron, które działają na nas dobrze, naprawdę poprawiają nam samopoczucie, a nie tylko reklamodawcom.  Dla mnie śledzenie ciałopozytywnych profili jest formą takiej terapii. Trzecia rzecz to zrozumienie, że piękno tkwi w różnorodności, że nie musimy wszystkie wyglądać tak samo! Każda osoba jest piękna na swój sposób. To może nie jest najłatwiejsze zadanie, ale warto podjąć wysiłek i nauczyć się łapać te myśli, kiedy porównując się do kogoś zaczynamy poniżać siebie i powtarzać sobie w głowie jak mantrę dobijające nas słowa. Łapmy się na tym i pracujmy nad zmianą przekonań. Nie musimy z samoakceptacji robić religii, wymuszać na sobie samouwielbienia  i leczyć wszystkich kompleksów naraz, ale zacznijmy proces, leczmy pomalutku to co boli nas najbardziej, szukajmy w sobie piękna, ucząc się małymi krokami akceptacji i wyrozumiałości wobec siebie.

ciało pozytywność

6. Wielu osobom owłosienie na ciele kojarzy się z męskością, siłą, dzikością. Dla kobiet, które pokochały „body hair movement” właśnie tutaj zaczyna się droga dotarcia do swojej kobiecości. Ekspresja naturalności pozwala im w pełni cieszyć się sobą. Jak pogodzić oba tak silnie rozróżnione przez społeczeństwo pierwiastki męskości i kobiecości?

To prawda, że w naszej kulturze kobietom przypisuje się brak owłosienia, ale też większą niż mężczyznom łagodność, bierność i delikatność. To jednak tylko wzorce, w dodatku bardzo krzywdzące. Wychowując dziewczynki wtłacza się je w ramy tych wzorców i odbiera w ten sposób możliwość pełnego wyrażenia siebie. Myślę, że właśnie dotarcie do tych wypartych części pozwala kobietom w pełni poczuć się sobą. Włosy być może dla wielu z nas są przejawem tych wypartych elementów. Nie wiemy  jak wyglądamy z włosami i tym samym nie akceptujemy tego elementu siebie. Pozwalając sobie na wolność w tej kwestii, wyzwalamy się z utartych norm i schematów, możemy doświadczyć siebie w innym wydaniu i poczuć się bardziej autentycznie. Myślę, że dla wielu z nas nie chodzi o to, aby na zawsze zrezygnować z  każdej formy depilacji, ale by móc świadomie podjąć wybór, wyzwolić się z presji otoczenia i nauczyć się kochać siebie w całości.  Ja od wielu lat kształtuje własny pogląd na kobiecość i dla mnie to właśnie siła, dzikość, upór oraz wytrzymałość są kwintesencją kobiecości. Przecież gdybyśmy takie nie były, nie wytrzymałybyśmy trudów ciąży i porodu, trudów macierzyństwa i całych wieków prześladowań oraz dyskryminacji. Nie jestem kulturoznawczynią, tak więc ciężko mi powiedzieć, czemu przyjęto za kanon kobiecości takie a nie inne cechy. Może ma to jakiś związek z patriarchalną religią, która tak mocno wpłynęła na naszą kulturę?

7. Myślę sobie, że drugim takim dysonansem może być uznanie przez otoczenie, że dziewczyny, które mają fałdki i się nie golą, po prostu o siebie nie dbają.

Sama na początku zapuszczania włosów miałam odczucie brudu, nie dlatego, że faktycznie byłam brudna, ale dlatego, że w mojej psychice włosy w niektórych miejscach były synonimem nieczystości i zaniedbania. Podobnie fałdki, cellulit czy rozstępy. Pomimo tego, że to rzeczy jak najbardziej naturalne i powszechne, uznaje się je za defekty i zachęca się nas, kobiety,  abyśmy z nimi walczyły. Z czasem, kiedy pracujesz nad przekonaniami, zmienia się postrzeganie ciała. Kiedy przychodzi głęboka akceptacja, zaczynasz widzieć, że to jak postrzegałaś wcześniej swoje ciało, było wynikiem prania mózgu, a nie jakiejś uniwersalnej prawdy. Nie ma uniwersalnego modelu piękna, mimo że usilnie próbuje nam się to wmówić. Kanony są zmienne i podatne na mody. Wypreparowane modelki w reklamach mają na celu przekonać nas o naszej niedoskonałości i zachęcić do zakupienia określonego produktu, który pomoże nam stać się “czystymi” i “pięknymi”. Do tego dochodzą równie nierealistyczne wzory ciał z filmów, także tych pornograficznych. To ma duży wpływ na ogólne postrzeganie kobiecego ciała. W tym momencie nie zmienimy całego świata, ale możemy zmienić swoje postrzeganie i własne reakcje.

Myślę, że najważniejsze to nauczyć się czuć dobrze w swoim ciele i tak przetwarzać opinie otoczenia, aby nie było to dla nas szkodliwe.

 

hair body movement

8. Jakiej rady udzieliłabyś młodym dziewczynom, które wchodzą w pierwsze relacje i rozpoczynają życie seksualne?

Poradziłbym Wam dziewczyny, abyście pracowały nad sobą, zmieniając własne schematy myślowe i pielęgnowały samoakceptację.  Żebyście nie dały się nikomu wkręcić, że nie jesteście już teraz wystarczająco piękne i doskonałe. Jeśli traficie na kogoś, kto podważa Waszą samoocenę, przy kim nie czujecie się kwitnąco  to znaczy, że to nie jest odpowiednia osoba by tworzyć z nią jakiekolwiek relacje. Poradziłabym wam też edukację seksualną we własnym zakresie, czytanie o kobiecej seksualności i wyzwolenie ze stereotypów. Czerpanie przyjemności z seksu będzie oczywiście prostsze, jeśli przynajmniej na czas zbliżenia zapomnicie o swoich kompleksach. Wasi partnerzy i partnerki najprawdopodobniej nie zwrócą uwagi na Wasze niedoskonałości, bo pożądanie ma to do siebie, że działa lepiej niż najlepszy Photoshop! Warto też trenować asertywność. Jasne wyznaczanie granic to moim zdaniem podstawa we wszystkich relacjach. Nie zapominajcie o mocy kobiecych rozmów i o budowaniu siostrzanej społeczności, która stanowi świetne wsparcie i może poratować w trudnych chwilach oraz pomóc w rozterkach.

9. W jaki sposób dalej chciałabyś rozwijać swoją inicjatywę?

Na pewno oprócz obecnych kanałów społecznościowych, powstanie strona z sekcjami tematycznymi, galerią wszystkich zdjęć i historii, a także sekcja blogowa. Chcę zapraszać do wypowiedzi różne osoby. Marzy mi się taki mini serwis. Planuję też ciałopozytywne sejse fotograficzne. Chciałbym wciągnąć w projekt artystów, tak aby na naszym polskim podwórku  powstawała większa ilość ciałopozytywnej sztuki. Jestem otwarta na różne formy współpracy z każdym, kto chciałby dołożyć swoją cegiełkę do budowania lepszego świata dla naszych ciał.

Dziękuję za rozmowę!

 

Powyższe zdjęcia znajdziecie na instagramowym profilu Kai Szulczewskiej https://www.instagram.com/cialopozytyw/


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *