Trudno nie zapamiętać pierwszych zajęć z psychologii społecznej, kiedy od razu pojawia się na nich temat torpeda – afiliacja. To łacińskie słowo oznacza potrzebę przebywania z ludźmi, przyłączania się do grup społecznych, a w rezultacie dążenie do bycia akceptowanym. Chcemy czuć się bezpiecznie, domagamy się zauważenia, docenienia, bacznie obserwujemy reakcje innych ludzi, aby wiedzieć co o sobie samych myśleć. Izolacja społeczna i związana z tym samotność szkodzą zdrowiu, zwiększa się nasza podatność na choroby serca i udary, a od tego już prosta droga do skrócenia sobie życia.
Afiliacja
Jedno z najbardziej przejmujących badań psychologicznych nad przywiązaniem i potrzebą bliskości przeprowadzono na osieroconych małpkach rezusach (Harry Harlow, 1959). Do klatki wstawiono dwie „matki zastępcze” – matkę drucianą zaopatrzoną w butelkę z mlekiem oraz matkę pokrytą pluszowym materiałem. Badanie potwierdziło, jak znacznego ukojenia możemy doznać poprzez sam tylko dotyk. Matka pluszowa generowała poczucie bezpieczeństwa, przez co małpka spędzała z nią większość czasu, mimo iż nie dawała ona pokarmu. Zaspokojenie instynktu bliskości stało się większym priorytetem niż jedzenie (małpka na drucianej kukle przebywała tylko godzinę na dobę). Oczywiście nigdy nie powtórzono tych badań na ludzkich niemowlętach, choć już z samych obserwacji małych dzieci i ich rodziców widzimy jak wielkie znaczenie ma przytulanie i dotyk.
Oksytocyna ma wielką moc
Podczas wykładu pomyślałam sobie, że może chcą nas – nowo przybyłych studentów – jakoś zintegrować, nastroić na współpracę, skierować na zawiązywanie przyjaźni. Druga myśl była zdecydowanie bardziej globalna. Z racji tego, że nawiązywanie i utrzymywanie znajomości to jeden z najważniejszych tematów ludzkości, musiał pojawić się na pierwszym miejscu. Bez relacji z innymi ludźmi nie mielibyśmy szans przetrwać jako gatunek, dlatego największym wyzwaniem jest tworzenie zażyłych więzi opartych na bezpieczeństwie i zaufaniu. Pomijając klasyczną teorię ewolucji i instynkt stadny, człowiek od czasów Adama i Ewy zawsze dążył do miłości. Wszystkie powieści, wiersze i pieśni traktują o miłości. Zakochanie wywołuje euforię, jest to stan porównywany do uzależnienia od narkotyków ponieważ w obu przypadkach pobudzony jest ośrodek nagrody w mózgu ale z drugiej strony może doprowadzić do stopienia się, zlania się z drugim człowiekiem. Koncepcja mówiąca, że szukamy swojej drugiej połowy już sama w sobie zawiera warunek, że staniemy się z kimś jedną całością. Człowiekiem targają dwa dążenia – „do” (intymność) i „od” (izolacja). Intymność często wywołuje lęk, gdyż wiąże się z obawą utraty własnego „JA” w kontakcie z partnerem/ką. Lęk ten może zaprowadzić nas w ślepy zaułek unikania związków wymagających intymności. Z jednej strony bardzo pragniemy bliskości, partnerstwa, bezpiecznej przystani ale z drugiej strony potrzebujemy własnej przestrzeni, odrębności.
Inteligencja erotyczna
W rozmowach coachingowych często pojawia się wyżej wspomniany dylemat, nazywany wzniośle współzależnością. Dwa obce światy – mój i partnera/ki zauważają się, poznają i w pewnym (zazwyczaj najmniej spodziewanym) momencie łączą ze sobą. Partnerzy cenią swoje światy, wartości jakie wnoszą do związku ale mają świadomość, że są odrębnymi, indywidualnymi osobami. Obie osoby są zaangażowane, inwestują swoje zasoby, energię, sfera MY poszerza się poprzez wspólne doświadczenia. Bestsellerowy poradnik Esther Perel „Inteligencja erotyczna” w niezwykle ciekawy i często humorystyczny sposób zgłębia kwestie współzależności. Autorka, wieloletnia terapeutka na podstawie analizy tysiąca par stawia tezę, że erotyzm wymaga odrębności. „Potrzebujemy doświadczać osobności bez lęku przed opuszczeniem” – to chyba najlepsze podsumowanie i zarazem trafna rada dla par. Mamy za zadanie nauczyć się łączyć nasze ciała bez strachu przed oceną i zatraceniem.
Czy patrzymy w tę samą stronę?
Esther Perel wykorzystała proste narzędzie do porównania sposobu patrzenia na związek u partnerów. Jeśli jesteście w związkach, zachęcam Was do wykonania tego ćwiczenia.
Niech każdy z Was samodzielnie wypełnieni tabelkę, a następnie wymieńcie się kartkami i pokażcie parterowi Wasze dokończone zdania. Oczywiście możecie dodawać i tworzyć własne zadania do uzupełnienia. W tym ćwiczeniu Wasza inwencja twórcza powinna być nieokiełznana;)
Gdy myślę o miłości, myślę o ….
Gdy kocham, czuję… W miłości szukam… Jestem kochany, gdy… |
Gdy myślę o seksie, myślę o ….
Gdy pożądam, czuję…. W seksie szukam…. Gdy jestem pożądany, czuję… |
Odpowiedzi pozwalają odkryć punkty wspólne i sprzeczne, co okazuje się być otwartym polem do rozmowy. Nawet po wielu latach małżeństwa można odkryć swoje ukryte potrzeby, wypowiedzieć je po raz pierwszy na głos. Jakakolwiek gazetowo by to nie zabrzmiało, żeby nauczyć się być z kimś, najpierw musimy zaakceptować bycie samemu ze sobą, porozmawiać ze swoim wewnętrznym dzieckiem, które tak często domaga się uwagi. Dlatego teraz skupmy się przez chwilę na sobie i tylko na sobie. Dajmy sobie przestrzeń do wyrażenia swoich potrzeb.
Ja i moje potrzeby
Moje potrzeby na co dzień, np. :
– realizowanie swoich pasji.
Moje potrzeby w relacji z partnerem, np.:
– wyjaśnianie sytuacji na bieżąco
– potrzeba akceptacji bez oceniania
Następnie każdą z tych potrzeb rozłóżcie na czynniki pierwsze, jakbyście dyskutowali sami ze sobą:
- W jaki sposób wyjaśniam sytuację? Co stoi na przeszkodzie, żeby porozmawiać tu i teraz?
- Co oznacza dla mnie akceptacja? Po czym poznam, że jestem akceptowana?
- Na ile udaje mi się realizować moją pasję?
Na koniec zastanówcie się, co możecie zrobić, żeby zaspokajać swoje pragnienie jak najbardziej efektywnie?
Kiedyś podczas długiej rozmowy z koleżanką analizowałyśmy pewien przykład. Wyobraźmy sobie dwie osoby w wieloletnim związku, niezwykle mocno ze sobą związane, znające się jak przysłowiowe łyse konie, rozumiejące się bez słów. Nagle jedno z nich umiera. To co możemy zrobić, to być blisko, trzymać za rękę, rozmawiać. Wczuwamy się w sytuację drugiej osoby, zapewniamy o naszej miłości ale niestety nie mamy takiej możliwości, aby fizycznie poczuć tę śmierć, empatycznie się z nią zjednoczyć. Nie wnikniemy w ciało drugiej osoby. Jesteśmy dwiema odrębnymi istotami, mimo iż mentalnie możemy być szaleńczo związani. Esther Perel podkreśla, że ”erotyzm rozwija się w szczelinie między mną a drugą osobą. By być z kimś blisko i jednocześnie odczuwać podniecenie, musimy zaakceptować istnienie tej szczeliny.”
Akceptujecie ją?
4 odpowiedzi na “Razem znaczy nierozłącznie?”
Po pierwszych zdaniach tego artykułu wreszcie dotarł do mnie fenomen sukcesu FB-a jako protezy. Taka forma sztucznej pluszowej mamy. Nie mniej jednak ta cała potrzeba akceptacji to jakiś gówniany mechanizm… Jeżeli wynika tylko z instynktu stadnego to po prostu anachronizm ewolucyjny.
„Na koniec zastanówcie się, co możecie zrobić, żeby zaspokajać swoje pragnienie jak najbardziej efektywnie?” – ja kupię bidon 😉
Corax, a czym dla Ciebie jest akceptacja? Co może Ci dać? A co daje Twoim bliskim to, że się lubicie, akceptujecie i wzajemnie wspieracie? Na co dzień obserwujemy wiele osób, które np. za pomocą Facebooka pragną dostać „Like”, podzielić się z innymi swoimi wrażeniami z dalekiej podróży czy kulinarnymi odkryciami. Akceptacji szukaliśmy od zawsze, teraz tylko zmieniamy formę jej poszukiwania.
PS.Bidon jest niezwykle przydatnym narzędziem do zaspokajania pragnienia;)
Koniec wpisu jest najciekawszy. Tylko ktoś kto stracil bliską osobę jest w stanie zrozumieć jak odległe są od siebie dwa istnienia, nawet kiedy są ze sobą całkowicie zespolone emocjonalnie. Akceptacja drugiej osoby jest realna tylko na poziomie życia, śmierć nam ją odbiera.
Dziękuję, że podzieliłeś się swoimi przemyśleniami. Niezwykły jest ten fenomen bliskości i zarazem fizycznej odległości. Śmierć jest bardzo dosadnym i przygnębiającym przykładem ale to pierwszy, jaki mi od razu przyszedł do głowy podczas długiej rozmowy z koleżanką.To trochę tak jak z dysocjacją. Możemy na chwilę odłączyć się od siebie, od swojego ciała ale tylko po to, żeby za chwilę do niego wrócić. Z drugą osobą możemy zbudować magiczną bliskość, ciepło i porozumienie jednocześnie pozostając sobą i co najważniejsze wcale nie tracąc zdolności do empatii. I to jest najpiękniejsze. Każdy wnosi coś osobliwego, niespotykaną jakość, dlatego tak ciekawy jest etap poznawania się, budowania nowej relacji 😉