Projekt miłość


Miłość

Moje zawodowe życie tak się potoczyło, że pierwsze kroki stawiałam w firmach, które specjalizowały się w zarządzaniu projektami. Po latach jestem wdzięczna losowi za to, że pozwolił mi rozwijać się wielotorowo. Teraz już wiem, że poszczególne doświadczenia w życiu, nawet te pozornie odległe od siebie, kumulują się, tworząc nową jakość.

Myśląc o tekście na Walentynki, nagle moje neurony zaiskrzyły i powołały do życia myśl, że przecież budowanie relacji jest trochę jak zarządzanie projektami. Dlaczego? Definicja projektu zakłada, że jest to konstrukt unikatowy, na który składa się praca co najmniej dwóch ludzi i prowadzi do osiągnięcia celu, zgodnie z wcześniejszymi założeniami. Dokładnie tak jak relacja dwojga ludzi, której istotą jest wyjątkowość. Każdy z nas jest niepowtarzalny i nawet jeśli uznamy, że wolimy budować naszą przyszłość z kimś innym, to nigdy kolejny związek nie będzie przebiegał tak samo. Miłość nie lubi powtórek.

Oczekiwania lubią zmiany

Każdy Project Manager Wam powie, że przed rozpoczęciem projektu (niezależnie od tego jaką metodyką się posługujemy) należy zebrać wymagania. W życiu wymagania to nic innego, jak nasze oczekiwania i kolekcjonowane od czasów dziecięcych marzenia. Pojawiają się one na podstawie wzorców rodzinnych, przeprowadzonych z bliskimi osobami rozmów, obejrzanych filmów, przesłuchanych piosenek i w końcu naszych wewnętrznych pragnień i upodobań. Wraz z wiekiem i doświadczanymi wzlotami i upadkami, nasze oczekiwania ewoluują i nietypowo jak na nasze ludzkie predyspozycje, lubią zmiany. Czasem potrzebujemy czasu, aby się ugruntować, dowiedzieć się czego tak naprawdę chcemy od życia i co da nam poczucie szczęścia, a co generuje jedynie złudzenia.

Aby cały projekt został przeprowadzony sprawnie, należy monitorować kilka czynników:

  • Zarządzanie interesariuszami, czyli trzecie koło u wozu

Paradoksalnie, często najważniejszymi i najbardziej zaangażowanymi interesariuszami w naszej relacji są osoby postronne, czyli nasi rodzice, dziadkowie, znajomi a nawet sąsiedzi. Wszyscy ci, którzy mówią nam na co już przyszła właściwa pora, a z czym warto jeszcze poczekać, jak powinno być i jakie są tradycje rodzinne. Skradają się na palcach, niby niepozornie, pod przykrywką martwienia się o nas, a jednak z intencją zwietrzenia, co się u nas dzieje. Składają się na  to życzenia podczas łamania opłatka „życzę Wam dzieci” (czyli sobie życzę wnuków?), pytania przy grillu i piwie „a Marek/Arek/Krzysiek to dostał już ten awans?” (czyli „czy stać Was już na większy, rodzinny samochód?”), przypadkowe rzucenie hasła „moja synowa” przy niedzielnym obiedzie (czyli „kiedy planujecie wziąć ślub?). Wszystkie te osoby nie będą z nami mieszkały na co dzień, nie będą naszym materacem, ani naszą złota kulą, pomagającą podjąć trafne decyzje i zobaczyć świetlaną przyszłość. To my jesteśmy w centrum naszej miłości, relacji i to my wiemy, jak się w niej czujemy i dokąd chcemy zmierzać.

  • Zarządzanie ryzykiem – miłość domaga się rozmowy

Zarządzanie tym aspektem odbywa się codziennie, choć możemy nawet nie mieć świadomości, jak wielką wagę mają nawet najmniejsze gesty. Buziak na dobranoc i „miłego dnia” rzucone w progu, kiedy wychodzimy do pracy. Objęcie podczas oglądania serialu czy otwarte powiedzenie, że nie lubię kiedy nie wrzucasz swoich rzeczy na koniec dnia do brudów. Wszystko zaczyna się od najmniejszych komunikatów do rozmów o naszych wartościach, ambicjach, priorytetach i wspomnianych już wcześniej marzeniach. Minimalizujemy wtedy ryzyko, że nasze oczekiwania się rozminą, że nie będziemy wiedzieli, na co na danym etapie naszej relacji możemy liczyć. Przez to, że nasze wyobrażenia o życiu nie są constans i nie zatrzymują się w czasie, to warto je na bieżąco wspólnie weryfikować. Co więcej, mimo naszych uzgodnień i wspólnych dążeń, życie czasem sprawia nam przykre niespodzianki, stawiając na naszej drodze takie przeszkody, których nie obejdziemy żadną boczną ścieżką. Jak wygląda wtedy nasz plan B? Czy pozwolimy naszej relacji, mimo wszystko rozwijać się dalej?

  • Zarządzanie czasem – na wszystko przyjdzie pora

Chyba zgodzimy się, co do tego, że każdy z nas inaczej odczuwa upływający czas i inaczej definiuje wchodzenie na kolejne szczeble dorosłego życia. Nie ma jednoznacznej odpowiedzi, kiedy jest dobry czas na miłość, pierwszy seks, ślub czy urodzenie dziecka. Tym bardziej, że miłość potrafi często strzelić w nasze serce, jak piorun w samotnie stojące na polu drzewo. W procesie budowania relacji (o ile interesariusze nie zaczarują naszych umysłów swoimi „dobrymi” radami) odczuwalność upływającego czasu wzrasta wraz proporcjonalnie do zaangażowania, przywiązania, poczucia błogości i faktu, że zawsze możemy na kogoś liczyć, co w konsekwencji przekłada się na wspólne decyzje, aby wskoczyć na kolejny poziom kreowania wizji przyszłości i przekuwania jej w działania. Co takiego czyni nasz projekt wyjątkowym i co chcemy, aby było jego efektem?

  • Zarządzanie zasobami niewidocznymi dla oczu

Gdy jesteśmy młodzi często brakuje nam materialnych, przyziemnych zasobów, które pozwalałyby np. na uniknięcie takich sytuacji, jak pierwszy raz za ścianą salonu, gdzie rodzice spędzają wieczór przed tv, czy gromadzenie kieszonkowego, aby móc zaprosić dziewczynę do kina. Wraz z wiekiem podnosi nam się status materialny, a dodatkową lekcję życia daje samodzielność. Jednak najwięcej gromadzimy tych dóbr, które na pierwszy rzut oka są niewidoczne. Ubieramy naszą kobiecość i męskość w pewność siebie, zaczynamy konkretniej kształtować swoje opinie, włącza nam się asertywność i budujemy świadomość reakcji naszego ciała. Wiemy, co nam się podoba, co budzi nasze pożądanie i jak chcę wyrażać siebie w relacji z drugim człowiekiem. Co jest teraz Twoim największym zasobem?

  • Zarządzanie kosztami emocjonalnymi

To nie jest blog o ekonomii, dlatego nie będę pisać o finansach. Możemy zająć się jednak kosztami emocjonalnymi w relacji. Emocje nierozerwalnie wiążą się z komunikacją i może dlatego powstała cała analiza transakcyjna Erica Berne’a, która mówi o tym, że porozumiewamy się z poziomu 3 różnych Ja: Ja Rodzic, Ja Dziecko i Ja Dorosły. Bynajmniej nie ma to związku z macierzyństwem, tylko z wpływem naszych komunikatów na postrzeganie całej sytuacji przez drugą osobę. Dużo tłumaczy już sam tytuł najsłynniejszej książki Berne’a „W co grają ludzie?”. Faktycznie w relacjach trochę gramy i trochę jesteśmy nastawieni na transakcyjność, co w języku mniej biznesowym, można nazwać po prostu wzajemnością. Emocje pomagają nam zrozumieć, co ja mogę sam dać i na co mam wpływ budując relację, a co dostaję w zamian. Czy starania obu stron się równoważą, czy ktoś ma poczucie bycia liderem, który wcale nie chciał awansować na to stanowisko.

  • Zarządzanie jakością – czy istnieje związek bez oczekiwań?

Każda para ma swój ukryty skrypt zachowań, czułości, rytuałów, zdrobnień, gestów. To od nas zależy, jak będziemy pielęgnować tę niepowtarzalność na co dzień, kiedy dopada nas zmęczenie, stres, przeciążenie myśli i złość, że w pracy coś poszło nie po naszej myśli. Jak sobie radzicie w sytuacjach niestandardowych, wymagających szybkiego reagowania? Jak się wspieracie, jak rozwiązujecie konflikty? Od tych odpowiedzi zależy właśnie jakość, czyli dbałość o osiągnięcie przez parę kochających się osób  rezultatu zgodnego założeniami przyjętymi w momencie podejmowania decyzji o jej stworzeniu. A gdyby tak nie było żadnych oczekiwań?

  • Integralność projektu

Połączenie wszystkich powyższych elementów to niezwykła sztuka, wymagająca z jednej strony wzajemnego szacunku, studzenia emocji i zaufania, a z drugiej szczypty spontaniczności, pomysłowości i dystansu do siebie. A Wy jak dbacie o integrację Waszej miłości?

Czasem jednak bywa tak, że mimo wielu starań, projekt po prostu się nie udaje. Mając na uwadze fakt, że projekt realizuje więcej niż jedna osoba, nie szukajmy na siłę winnego. Być może koszty energetyczne i zmieniające (lub rozmijające) się w czasie oczekiwania nie pozwalały na osiągnięcie zamierzonego efektu. Mówią, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Nie jest to prawda naukowa ale może dodać nieco otuchy. Różne metodyki zarządzania projektami spieszą na pomoc ze swoimi radami i mówią, że warto w trakcie każdego projektu spisywać nasze przeżycia w dzienniku doświadczeń i kolekcjonować w nim tzw. lessons learned, czyli wnioski na przyszłość. Zgodzicie się z tym?

Rozgrzewka coachingowa:

Jak sobie wyobrażasz swój projekt miłość? Jak zmieniają się Twoje oczekiwania w czasie trwania relacji?


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *